Polska, w przeciwieństwie do innych europejskich krajów nie wprowadziła jeszcze do systemu ochrony zdrowia instytucji pełnomocnika medycznego. Przypomnijmy – pełnomocnik medyczny to osoba upoważniona przez pacjenta, której zadaniem jest w szczególności dbałość o uszanowanie jego woli w sytuacjach, kiedy z różnych przyczyn pacjent nie może swej woli wyrazić. To szczególne pełnomocnictwo zaczęłoby obowiązywać z chwilą, kiedy pacjent utraci w sposób trwały zdolności decyzyjne, zwłaszcza w obszarze rodzaju i czasu trwania terapii. Pełnomocnik musi zatem znać jednoznaczne i nie budzące wątpliwości stanowisko mocodawcy.
Postulat powołania takiego pełnomocnika pojawił się w 2016 r. w wyniku obrad Polskiej Grupy Roboczej ds. Problemów Etycznych Końca Życia. Ten problem został zauważony także w Rekomendacji Rady Europy nr 11 z 2009 r. „ o zasadach dotyczących stałych pełnomocnictw i uprzednich oświadczeń na wypadek niezdolności wyrażenia woli”
W mojej ocenie zachodzą uzasadnione przesłanki do jak najszybszej introdukcji tego rozwiązania do polskiego systemu prawnego. Pierwszą z nich jest postępujące starzenie się naszego społeczeństwa i związana z tym rosnąca liczba pacjentów z niemożnością przedstawienia swojej woli, po wtóre obłożenie sprawami sądów, które nie zawsze mogą w sposób szybki uporać się z problemem zgody zastępczej.
Bez wątpienia nie jest to zagadnienie wolne od wątpliwości etycznych, wynikających choćby z realizacji dyspozycji mocodawcy odnośnie DNR. Trudno jednak nie dostrzec jego pozytywów w postaci braku konfliktu interesów pacjenta i jego rodziny, prawne bezpieczeństwo lekarza działającego bez obaw o odpowiedzialność za udzielenie świadczenia bez zgody czy przerwania uporczywej terapii.
Funkcjonalność tego rozwiązania w systemach prawnych innych krajów powinna otworzyć pole do szerokiej dyskusji społecznej także w naszym kraju.
Piotr Nikończuk